poniedziałek, 16 lutego 2015

NIE ZOSTAWIAJ PSA POD SKLEPEM! I KROPKA.


Jakiś czas temu na pewnym portalu opublikowano list osoby, która przejęła się losem pewnego zmarzniętego psa, długo czekającego na swojego właściciela pod sklepem. 
Ku mojemu zdziwieniu, komentarze osób (również tych deklarujących swoją ogromną sympatię do psów) były negatywne w stosunku do autorki listu. Większość z tych osób uznało że na świecie są większe problemy, że zostawianie psa pod sklepem to nic złego i nie należy przesadzać. Ale czy na pewno?
 
Bo moim zdaniem psa pod sklepem się nie zostawia, podobnie jak nie zostawia się małego dziecka, ani roweru bez zabezpieczenia. Nie i koniec. Dlaczego nie ufamy społeczeństwu na tyle, by zostawić bez zabezpieczenia rower, a ufamy na tyle by zostawić nasze ukochane zwierze samo?
Pal licho jeszcze zostawienie na sekundę psa pod osiedlowym sklepikiem (do takiego zazwyczaj znajoma sprzedawczyni wpuści nas z psem) ale pod dużym sklepem z ogromnymi kolejkami?
 
Wiele osób bagatelizuje lub w ogóle nie dostrzega problemu, ale on istnieje i trzeba mówić o tym głośno. 
 
 Stres, strach, agresja
Pies zostawiony sam, z ograniczoną przez smycz możliwością ucieczki a w dodatku ruchliwym miejscu odczuwa niewyobrażalny stres. Trzeba pamiętać że zwierzę nie rozumie czemu zostaje samo, gdzie poszedł właściciel i czy w ogóle wróci. Dodatkowo często jest zaczepiany przez obce osoby co potęguje jego strach. Pies bojący się może być agresywny, może ugryźć kogoś kto bezmyślnie będzie chciał go pogłaskać. Kto odpowiada za taki wypadek? Oczywiście my, bo to my zostawiamy psa bez naszego nadzoru. Pewnie ktoś powie, że można założyć kaganiec. Owszem, można. Ale wtedy pojawia się inna kwestia, jaką mamy pewność że do naszego psa nie podbiegnie jakiś inny, zabłąkany, puszczony samopas, agresywny pies i go nie zaatakuje? Żadnej. Zostawiając naszego podopiecznego narażamy go na mnóstwo czynników zewnętrznych, i pozostawiamy go kompletnie bezbronnego.
 
 Kradzieże
 
Nie wierzysz że kradną psy? Poszukaj w Internecie ogłoszeń, mnóstwo z nich zaczyna się w ten sposób: „dnia i tego i tego, spod sklepu takiego i takiego, przy ulicy takiej i takiej skradziono psa”. Rasowy, młody albo po prostu ładny. To bez znaczenia, smycz bardzo łatwo odwiązać od słupka.  
Dla nas wielka tragedia, dla złodzieja łatwa zdobycz. Takiego psa może sprzedać, użyć w pseudohodowli albo po prostu zatrzymać. Przy odrobinie szczęścia uda nam się odnaleźć naszego przyjaciela, ale w większości przypadków okazuje się to niemożliwe.
 
 Żarty
 
Niewinne, pozbawione możliwości ucieczki psy padają ofiarami niewybrednych żartów. Gdyby nie opowieści na forach internetowych, w życiu nie wpadłabym na to, ze ktoś może coś takiego zrobić. Przykład? Pewnej dziewczynie odwiązano spod sklepu psa, i przywiązano go pod innym kilka ulic dalej. Przez pół dnia zrozpaczona szukała swojego podopiecznego, i była przekonana że go skradziono. A pies? No cóż, pół dnia siedział pod innym sklepem, przerażony. Chyba nikt z nas nie chce zapewnić sobie i swojemu psu takich przeżyć.
Niestety „kreatywność” ludzi na tym się nie kończy – straszenie, denerwowanie, zdejmowanie kagańca, odpinanie smyczy. To wszystko może się stać kiedy my będziemy robić zakupy, wychodząc możemy nawet nie mieć pojęcia, że coś takiego się działo. O dziwo, bardzo często starsze osoby „litują” się w ten sposób nad biednym zwierzakiem.
 
 
 Wyjście do sklepu? Tak, ale bez psa! Miejmy wyobraźnię, nie narażajmy naszych psów na tego typu doświadczenia. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego niektórzy koniecznie muszą załatwić dwie sprawy z jednym zamachem – spacer i zakupy. Nie bądźmy leniwi, organizujmy sobie lepiej czas, a wtedy nie będzie potrzeby chodzenia na zakupy z psem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz